Jak z Markizy Marketanki zostałam Królową Tasią I - część 2

Taaak ... i co to ja pisałam? Czy Wy nie macie już czasem dość tej przydługiej opowieści? Hmm. No to lećmy dalej.



I patrząc na te małe wystrachane, białe "myszy" nikt by się nie spodziewał, że to takie zapalczywe i niedobre.🙀😛 To bardzo waleczne okazy i dały mi do wiwatu. Jak już mówiłam zamieszkałyśmy w jednym pokoju. One w klatce wysoko postawionej na terrarium Wakusia a my z Baylee w kojcu postawionym wprost na ziemi. Białe w klatce miały zawieszone hamaki i wkrótce leżały na nich całymi dniami gapiąc się na nikogo innego tylko na nas. My udawałyśmy z dumą, że ich nie dostrzegamy. Miałyśmy je w nosie.
Tak to wyglądało na samym początku. My jesteśmy za nimi w kojcu.
Aż któregoś dnia dopatrzyłam się, że zaraz ja nie mam jednej córki, lecz ja mam je aż trzy. O tak! Białe przyglądały mi się i brały ze mnie przykład. Zrozumiałam, że one nie miały swojej mamy, że nie znały innych "zwykłych" świnek. I nagle doszło do mnie, że one tęsknią do innych tylko nie potrafią się zaprzyjaźnić. Zrobiło mi się ich strasznie żal bo ktoś je bardzo skrzywdził. Mimo, że Duża często brała je na kolanka i do nich mówiła bardzo się jej bały. Nie potrafiły nawet wydawać dźwięków i przekazać czy im dobrze czy źle. Były bardzo cichutkie. Postanowiłam, że im pokaże jak wyrażać emocje. Ja to potrafię kwiczeć, że hej! Dziś białaski potrafią cieszyć się, gdy Ciocia przyniesie trawę albo prosić o jedzenie. Są ciche ale wiadomo czego chcą. I to nie chwaląc się moje nauki. Hłe, hłe! Nauczyłam ich jeszcze jak myje się łapkami pysiol a zwłaszcza oczka i nos i jak zrobić wrażenie na Dużej stojąc na dwóch łapkach. Tak to wszystko to ja. Ha! I tak jakoś zaprzyjaźniłyśmy się na odległość. Stałam się ich nauczycielką i mentorką a potem przyjaciółką. Niestety nauczyłam je też zazdrości. Bo kiedy Duża mnie brała na kolanka to one, które wcześniej były jej oczkiem w głowie były złe i zazdrosne. Teraz potrafimy się już dogadać. Lubimy się i czujemy stadem. Najbardziej zazdrosna o nas wszystkie jest teraz Pola, ale to już odrębna historia. 
W następnym trzecim już odcinku mojej opowieści - będzie o problemach z Baylee i stopniowym przejmowaniu serduszka Dużej. Trzymajcie się!  :)

Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynamy cykl: "Rozmowy z Taśką"
Oto pierwszy odcinek: Dialog na 6 nóg, który toczył się dość niedawno a dotyczył choroby Aloki.
Dzień 1.
Bajka: Duża? Powiedz, że nas z Elusią nie dasz do tej leśnicy. Plosimy Cię baldzo. My się boim! My nie chcem! Bo się poskarżę mamie. Tul i obiecuj! Ale już!
Duża: Bajeńko nie martw się. W lecznicy jest Alosia bo jest chora. Miała operację wycięcia dwóch guzków. Wy jesteście zdrowe mam nadzieję. Może kiedyś pojedziecie na kontrolę bo tak trzeba.
Bajka: Nie chcę! Protestuję i się nie zgadzam!
Tasia: Zamknij japę mała jak dorośli rozmawiają. Ja się Ciebie Duża pytam gdzie jest Aloki albo jakieś info o niej chociaż. Dlaczego do tej pory nie złożyłaś mi stosownego raportu? Co ty sobie myślisz? Czy Królowa musi wyjść z siebie, żeby się czegoś dowiedzieć? Będę chyba musiała uruchomić siły specjalne. Wako rusz sie! Do boku, tzn. tego ... hmm ... Do boju!!! I dać licencję na zabijanie, bo cierpliwości mi już brak do Ciebie. Białe to okropne zołzy i ta cała Aloki dawno temu zrobiła mi krzywdę ale ja Królowa Tasia jestem ponad to. Wybaczyłam im wspaniałomyślnie i nie dam dzieciaka krzywdzić po lecznicach. To moje stado! Alosia jest malutka i taka biedna. Co z nią zrobiłaś wredoto? Wakuś szykuj igły! Na mój znak wal gdzie popadnie!
Duża: Ale Tasieńko ...
Tasia: Ja Ci dam Tasieńko. Królowo do mnie mów! Podpadłaś mi!
Duża: Królowo! Wasza Wysokość ... No nie Taśka ty się zapominasz. Jak ty mnie traktujesz? To ja z sercem na dłoni do Ciebie ... Tasiu no przecież ja też czekam na wiadomości i też się martwię. No jak możesz! Kazano mi czekać bo będą robione badania.
Tasia:  Hmm. No tak. Poniosło mnie!
Wakuś: Ekhm. Czy ktoś mnie wzywał. Tak smacznie spałem. Nieeeee! To idę spać dalej.

Tasia:  Taaak. Siły szybkiego reagowania to to nie są. Oj Wako niecnoto! Trzeba będzie nad Tobą popracować. No to co wreszcie będzie?
Duża: Czekamy słoneczka. Cierpliwie czekamy. Pani doktor da znać. Trzymamy łapki za Alosię. Oby dziś wróciła do domku. Alośka tulimy Cię!
Dzień 2.
Tasia: To po prostu nikczemne! Duża w ogóle się do nas nie odzywaj. Gdzie Aloki my się pytamy? Wako przestań ćpać tego kurczaka i nas wesprzyj. My z Amalą protestujemy. Nie będzie rozmów, tulania i miziania. O co to to nie! Aloki powinna wròcić już do domu a nie wałęsać się po lecznicach. Ile będziemy na nią czekać? Jestem oburzona! Jak to nie masz wieści? Jak to nie oddzwaniają? To jedź tam po małą. Nie możesz! A to dlaczego? 
Duża: Bo zarabiam na chlebek. 
Tasia: A co nas twój chlebek obchodzi. Chcemy widzieć Aloki. My już znamy te lecznice. To izby tortur są. Lekarze mili ale ja tam nie chcę wrócić. Marzenko ja ci rozkazuje w rozkwicie mego majestatu - jedź tam i sprawdź. 
Duża: Tasiuńku nie mogę. Muszę pracować bo inaczej sałaty nie będzie ani ogóreczka. Zrozum. Pojadę jak będę mogła ją zabrać do domku. Czekam na telefon od pani doktor. Już dwa razy dzwoniłam.
Tasia: Aaaa sałaty i ogóreczka! To radykalnie zmienia postać rzeczy ale nadal jesteśmy oburzone. Zrób coś! Masz godzinę. Ja królowa chce wiedzieć jakie są wyniki Aloki i co z nią.? Czy w ogóle żyje? Pytałaś? Czy ty w ogóle o niej myślisz? 
Duża: Tak Tasiu. Jak możesz? Pytałam. Podobno ma się dobrze, je lepiej. Ma podwyższone wyniki dwóch wskaźników wątrobowych. Dostaje kroplówki i leki na wątrobę. Nie wróci dziś do domku bo na jutro jest umówiona na USG. Myślę o niej cały czas i się martwię jak ty. 
Tasia: No dobrze. Nie jesteśmy zadowoleni. Poczekamy do jutra. My królewska mość się martwimy. No już Duża nie smuć się. Głowa do góry. Tym razem ci daruję.
A Wy wszystkie Duże i Małe ludzie co to czytacie - kochajcie nas! Buziole!


A koniec był taki, że Alosia wróciła do domu i ... Tasia wydała takie oto komunikaty:
No Duża spisalaś się! Będzie pochwała!
Aloki jest już w domku. Wszystkim trzymającym łapki, kciuki, raciczki i co tam mają - ślicznie dziękujemy. Malutka jutro jeszcze jedzie do lecznicy ale już tylko na kroplówkę i zdjęcie szwów. A od dziś odpoczywa u siebie. Buziaki i strasznie się cieszymy.
 — rewelacyjnie.

Dziękuję wszystkim za łapki w imieniu Alosi i prosimy o więcej. Aloki wróciła do domku i je sałatę. Ogromnie się cieszymy bo Duże się martwią że nie chce jeść. Aloki jest bardzo wystraszona po operacji. Jej siostra Amala jest w szoku. Ukrywa się przed Dużą i wyraźnie jest przestraszona, że jest sama. Niestety Aloki musi jakiś czas być w odosobnieniu. W domu Aloki wreszcie wyszła ze swojej jamki. Wyraźnie się uspokaja. Co dom to dom. Całujemy Was całym stadem. To pisałam ja - Tasia.
Hej! Hej! Ludzie i prosieńki co ja mam z tą Dużą. Skaranie po prostu. Odkąd Aloki wróciła z zabiegu Duża poświęca jej mnóstwo czasu. A ja? Ja się po prostu nie liczę! A przecież jestem Królową, czy nie!? Wczoraj znowu nad białymi utyskiwała a my z Miśką możemy zaginąć i nawet nie zauważy. Oj życie się nam skomplikowało. No i wczoraj postanowiłam przypomnieć jej o nas. Najpierw darłam japę ale to nie pomogło więc uwaliłam się na półce ze smętną miną i czekałam. I wreszcie zauważyła mnie i się zatroskała. Hurra! To chyba mnie kocha! Powiedziałam jej co o niej myślę a potem się poprzytulałam. Było fajnie. Pozdrowionka dla wszystkich.
 

Chora Alosia i ja Królowa Tasia (no chyba mnie poznajecie) z Dużą. Buziole.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak z Markizy Marketanki zostałam Królową Tasią I - część 4 (Samotność)

Opowieści Taśki (część 1 o kosmitce).

Jak z Markizy Marketanki zostałam Królową Tasią I - część 1 (bo to długie będzie ...)