Jak z Markizy Marketanki zostałam Królową Tasią I - część 4 (Samotność)

Po tych wszystkich perypetiach ja i Baylee mieszkałyśmy w tym samym kojcu, ale byłyśmy przedzielone białą ścianką działową. Ja miałam część kojca z pięterkiem, więc jak chciałam to tam właziłam i obserwowałam Baylee. Dzień za dniem leciał a my dwie byłyśmy co raz bardziej smutne. Leżałyśmy i patrzyłyśmy przed siebie ze smutnymi minami. Duża powiedziała, że wyglądamy jakbyśmy miały depresję. Ja nie wiem co to jest. Ja po prostu byłam strasznie samotna. Było mi bardzo źle a Baylee nie wyglądała lepiej. W tym czasie rozpoczęła się moja długotrwała przypadłość, która nęka mnie do dziś. Po tych wszystkich operacjach mam problem z wargą i co jaki czas się drapie. Do tego jedzenie osiada mi między zębami i przeszkadza. I to też sprawia, że się drapie. Sęk w tym, że ja drapie się zbyt mocno. Potrafię sobie przerwać wargę. Nie wiadomo dlaczego rana w ciągu dnia zamienia się z małego zadrapania w ogromną dziurę. Lekarze nie wiedzą dlaczego. Robili mi różne badania ale nic nie pomaga. I wtedy Duża musi ze mną jeździć co drugi dzień do lecznicy na czyszczenie rany. Czasem rany były tak okropne, że pani doktor pozostawiała mnie na leczeniu w przychodni. I była dla mnie taka kochana, że nawet zabrała mnie do swojego domu, żeby o mnie zadbać. Nie ma co gadać doktor Kasia uratowała mi życie. Dziękuję pani doktor.
Duża próbowała szukać pomocy bliżej domu ale nie wszyscy weterynarze potrafili mi pomóc. Jeden weterynarz powiedział, że ja już umieram i nie ma szans. Kolejny odmówił pomocy ale poproszony obejrzał mnie i załamał nade mną ręce. Operował kotki i psy a mnie się bał dotknąć. Duża z tymi ranami też sobie nie radziła, bo to trzeba było zerwać strup i błeeeee. Nie będę tego opowiadać. W każdym razie trafiłam na leczenie i nie było mnie w domu ponad tydzień. Nie wyglądałam zbyt dobrze, ale nie o tym chce Wam opowiedzieć.



A kiedy mnie w domu nie było Duża z Ciocią postanowiły połączyć Baylee z tymczaską Electrą. Duża miała nadzieję, że dziewczyny się polubią i Baylee nie będzie taka okropnie smutna. Niestety Baylee biegała za Electrą i nie dawała jej spokoju. Electra szukała domku. Jej dwie siostry znalazły dobry domek a jej nikt nie chciał może dlatego, że była tylko biało-czarna. Ciocia Jola się o nią martwiła. No ale Baylee jej nie zaakceptowała. Na czas mojej nieobecności Electra zamieszkała w mojej części kojca i wtedy zdarzyło się coś szalonego. Ten mały brzdąc czuł i słyszał Baylee i nagle stanęła przy przepierzeniu i strasznie płakała. I wtedy zdjęto działowy murek i zaczęły się pogonie. Baylee jak czołg biegałą za Electrą a ta szczuplejsza i bardziej zręczna jakby ją zapraszała do tych biegów. Wyglądało to tak jakby Electra wyzywała ją do jakichś zawodów. I nie wiadomo kiedy dziewczyny się zaakceptowały. Duża zawsze się śmieje, że Electra to świnka, która się sama do niej wprowadziła. Jedno jest pewne dziewczyna wywalczyła sobie domek. Dostała nowe imię: Elusia a Baylee na stałe została Bajeczką.

Od tej pory Bajka jakby odzyskała radość życia. We dwie z Elusią dobrze sobie radzą. Czasem się ze sobą kłócą ale lubią obok siebie leżeć i wyraźnie cieszą się swoim towarzystwem. Nigdy się nie pogryzły a do tego Elusia okazała się najcudowniejszą przyjaciółką. Tak ta niepozorna świnka opiekuje się moją córką lepiej ode mnie i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Kiedy Bajka przeszła operację oczu i wróciła po zabiegu do domu to Elusia biegła do niej radośnie. Przyglądała się jej oczkom i lizała je. Przez cały czas chodziła obok Bajki i widać było jak się cieszy, że Bajka wróciła. Nie opuszczała jej na krok. Wiem, że Bajka czuje się z nią dobrze i to mnie bardzo cieszy.
Elusia długo nie mogła zaakceptować Dużej. Gdy ta sprzątała obok niej Elusia jak raptor wysuwała się z jamki i dziabała ją w rękę. Tak broniła swojego terytorium i Bajki. Teraz się przyjaźnią. Elusia wie, że jest kochana i jest spokojna.
Kiedy wróciłam do domu zastałam obok Elusię i bardzo się zdziwiłam. Przyglądałam się im z półki i bardzo im zazdrościłam. Ciągle zmagałam się z chorobą i byłam nieszczęśliwa. To bardzo zbliżyło nas z Dużą. Zaczęła mnie rozumieć. Najpierw było jej chyba mnie bardzo żal a potem powolutku wkradłam się do jej serca bo jestem dzielną świnką, która nie poddaje się przeciwnościom choć czasem bywa tak trudno.
 Długo musiałam chodzić w kołnierzu. To po to bym się nie drapała.Duża wiecznie mnie opatrywała i tak łapka w łapkę szłyśmy razem walcząc o moje zdrowie. Teraz Duża ogląda mój pysiol codziennie i jakoś tak się udaje, że potrafi mi go opanować i obywa się bez strasznych dziur i długiego leczenia. Ale wcześniej było okropnie. Byłam bardzo chora i bardzo samotna. Byłam chodzącym nieszczęściem. Duża się martwiła bo byłam każdego dnia co raz bardziej smutna ... ale i to się zmieniło ... a jak dowiecie się z następnej części.

Pytania czytelników:
Dorotka zadała mi pytanie jaki tytuł ma w tej chwili Amala? To bardzo ważne pytanie i takie trafne. Otóż od kiedy zostałam królową postanowiłam, że skoro wszystkie dziewczyny ze stada są moimi przyjaciółkami to powinny mieć taki sam tytuł. Nie chcę, żeby którakolwiek była gorsza. W związku z tym wszystkie uzyskały tytuły księżniczek. Tylko jedna ma jeszcze dodatkowy tytuł Przybocznej ale o niej opowiem później. Problem mam tylko z Wakusiem, którego trudno nazwać Księciem. To Wielki Śpioch raczej. Ale Wakuś zasługuje na łądny tytuł więc pomyślę o tym.  Buziaki. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieści Taśki (część 1 o kosmitce).

Jak z Markizy Marketanki zostałam Królową Tasią I - część 1 (bo to długie będzie ...)